czwartek, maja 21

Lato w pełni

Dzisiaj już totalnie wakacyjnie i letnio. Beach Holiday, bo o nim mowa, jest to świeca z letniej limitowanej kolekcji Yankee Candle. Z czym mogą nam się kojarzyć wakacje na plaży? A no właśnie! Zastanawiałam się nad tym, kupując tą świecę i czekając na przesyłkę. O ile zapach drugiej świecy z kolekcji (Wild Sea Grass) można sobie jakoś wyobrazić, to Beach Holiday może nas totalnie zaskoczyć. Świeca jest utrzymana w kategorii fresh. Na sucho zapach jest intensywny, typowo świeży i mocno "powietrzny". Taki sam jest również po odpaleniu. Szybko wypełnia pomieszczenie.



Dobry będzie na upalne dni. Dla zrelaksowania się, kiedy nie mamy możliwości posiedzieć nad wodą, lub wyjechać na urlop nad morze. Ten zapach przypomina mi zapach nadmorskich miejscowości. Opaleni ludzie na molo, słone powietrze, fale rozbijające się o falochrony, gorące wydmy i świergot mew. Do pełnego obrazku brakuje jedynie gofra z bitą śmietaną i jagodami :D
Mimo, że Beach Holiday to totalnie mój zapach, jest w nim coś, co mnie irytuje. Mianowicie, po rozpaleniu zapach staje się dziwnie znajomy. Coś, jak Coastal Waters pomieszane z Rain z Village Candle? Sama nie wiem...
W każdym razie, jedyne do czego mogłabym się przyczepić, gdybym musiała :P, to naklejka. Mogli wybrać ładniejszą, która bardziej kojarzyłaby się z wakacjami nad morzem. Chociaż... może Amerykanom tak właśnie się kojarzy...

środa, maja 6

BułkĘ przez bibułkĘ?

Minęła majówka. Kiełbasy, karkówki, kaszanki i szaszłyki skonsumowane. Naszła mnie teraz ochota na coś słodkiego. Kolekcja Cafe Culture weszła na nasz rynek już jakiś czas temu, ale dopiero niedawno pokusiłam się, na zakup jednego samplera. Pain Au Raisin, czyli słodka bułeczka z rodzynkami moczonymi w whisky. Muszę przyznać, że kupiłam ją tylko ze względu na kolor wosku i etykietę. No, czy to maleństwo nie wygląda smakowicie? :)

 
A jak pachnie? Przede wszystkim bardzo intensywnie. Słodki zapach drożdżowego ciasta miesza się z bardzo delikatną nutą rodzynek w alkoholu. Zostawiłam sampler na półce w sypialni i od wtedy cały czas czułam zapach cukierni. Pain Au Raisin to aromat typowo słodki i typowo jedzeniowy. Na pewno nie jest jednak mdły i duszący oraz migrenotwórczy... przynajmniej w moim przypadku. Mam nadzieję, że uda mi się jeszcze kupić tą bułkę z rodzynkami w dużym słoju, bo naprawdę skradł moje serce. Mój facet, jak tylko otworzyłam paczkę z przesyłką, kazał od razu odpalić drożdżówkę w kominku :D
UWAGA! Odpalenie tego zapachu grozi ślinotokiem i niepohamowaną ochotę na ciasto/drożdżówkę/pączki itp.
 

 

wtorek, marca 3

Słodki groszek

Jako, że wiosna już coraz bliżej, zachciało mi się dzisiaj kwiatowego zapachu (co w moim przypadku jest rzeczą niezwykłą). Wybór padł na Garden Sweet Pea, czyli słodki groszek. Na sucho wosk ten pachnie bardzo delikatnie. Obawiałam się, że nie za wiele poczuję rozpalając go w kominku. Jakże się myliłam!
Przed rozpaleniem nie mogłam się nadziwić, że zapach kwiatów groszku, Yankee tak idealnie odwzorował. Od razu przypomniało mi się dzieciństwo, kiedy to moja babcia na działce miała taki właśnie kolorowy i pachnący groszek. Zapach zapomniany przeze mnie przez wiele lat, nagle powrócił za sprawą tej małej woskowej tarty. A wraz z nim wróciły wspomnienia i beztroska.



Po umieszczeniu połowy wosku w kominku i rozpuszczeniu go, zapach ogrodowego groszku rozchodzi się po całym mieszkaniu. Moc jest naprawdę ogromna! Ciężko mi jest go opisać, rozkładając na czynniki pierwsze, gdyż pachnie jak kwiaty, które widnieją na naklejce. Po prostu.
Kwiatowy, ale nie "kwiaciarniany". Przede wszystkim nie jest mdły. Delikatny, subtelny, wręcz romantyczny i wakacyjny. Według mnie jest to zapach bardzo świeży. Jak ktoś spodziewa się słodziaka, to raczej niech spróbuje z innymi woskami ;) Mam wrażenie, że jest w nim również coś chłodnego, może to jakieś nuty wodne lub świeże powietrze.
Jednym słowem: lato u babci w kolorowym, kwiecistym ogródku, bzyczące pszczoły i chłodny wiaterek. Tak to widzę.
Jest to jeden z wielu zapachów, które długo omijałam szerokim łukiem, nawet nie wąchając go. Wydawało mi się, że będzie nudny i "pewnie jak tysiące innych". Myliłam się, zwracam mu honor. Polecam wypróbować go nawet tym z Was, którzy tak jak ja nie przepadają za kwiatowymi zapachami. Może zakochacie się w nim tak, jak ja...


czwartek, lutego 19

Wiejski deszcz

Dzisiaj coś dla fanów zapachów świeżych. Moja pierwsza świeca z Village Candle. Byłam trochę ostrożna w wyborze zapachu z tej firmy. A że świeżak jest dobry na wszystko i zawsze, to wybór padł na Rain.


Zapach typowo orzeźwiający. Chłodny, mokry, lekko kwiatowy. Czuć w nim nutkę lilii, czasami mam wrażenie, że delikatny kokos się gdzieś tam przebija. Na początku palenia, kiedy tylko wosk lekko rozpuścił się wokół knotów, czułam nic innego, jak Clean Cotton z Yankee. Po dłuższym czasie zapach się nieco zmienił, ale nadal przywołuje na myśl świeże pranie, jakiś płyn do płukania.
Zamykam oczy i widzę taki obrazek: Świeże powietrze tuż po deszczu, takim letnim i ciepłym. Aura się nieco ochłodziła, czuć zapach delikatnych kwiatów. Jakaś pani wiesza pranie na sznurku. Czyli kompletnie coś innego, niż na naklejce.
Dwa knoty sprawiły, że wosk bardzo szybko się rozgrzał do ścianek słoja. Ma on piękny błękitny kolor.

Zapach jest nieoczywisty i złożony. Niby typowy świeżak, ale jednak przebijają się w nim nuty kwiatowe i delikatna słodycz bursztynu. Świeca ma spora moc, ale na pewno nie należy do killerów, które trzeba gasić po kilkunastu minutach.
Moim zdaniem pozycja obowiązkowa dla wielbicielek November Rain, Rainy Day, Clean Cotton i innych świeżych deszczowo-praniowych zapachów. Chociażby w wosku :)

czwartek, stycznia 22

Czarna herbata z miodem

Każdy z nas lubi ładne zapachy. Dla każdego jednak, ładny zapach oznacza coś innego. Jednym podoba się zapach siarki z zapałek i benzyny na stacji paliw. Innym, ładny zapach kojarzy się z szarlotką babci i różami.
Zapachy towarzyszą nam już od samego początku istnienia. Zapachy kreują nasze upodobania. Zapachy mogą kusić, ostrzegać, odstraszać, przyciągać, podniecać itd. Zapachami jesteśmy dosłownie bombardowani przez 24/7.
Swoją przygodę ze świecami i woskami zapachowymi rozpoczęłam w roku 2013 w marcu. Jest to cudowny sposób na zrelaksowanie się, poprawę nastroju, wywołanie konkretnych emocji u siebie i domowników. Dodatkowo... codziennie może to być inny zapach! Fenomenalnie, prawda?

 

Wosk Black Tea and Honey od Kringle Candle. Jest to zapach idealny na ponurą aurę za oknem, jaką mamy teraz. Dla wszystkich wielbicieli herbacianych nutek. Intensywny zapach, lekko ostry, jakby pieprzny. Cudownie czuć czarną, mocną herbatę i delikatny, cukrowy "posmak" miodu. Zapach rozgrzewa i wprawia w dobry nastrój. Idealny, gdy przemarzniemy i zawiniemy się w domu w ciepły koc, z dobrą książką i kubkiem ulubionej herbaty oczywiście :)